lipca 15, 2021

Jak wyglądały moje godziny wychowawcze - cz.2

Przyszła kolej na tematykę dotyczącą integracji zespołu klasowego, lepszego poznania się oraz spędzania wspólnie czasu. Zobaczcie co działo się na naszych godzinach wychowawczych...

INTEGRACJA ZESPOŁU KLASOWEGO

10 rzeczy o mnie

Ponieważ jestem fanką notatek graficznych (choć sama niewiele rysuję), zaproponowałam moim uczniom, aby narysowali 10 elementów, które by ich opisywały. Nie chodziło o wygląd, a raczej o zainteresowania, sposób spędzania czasu wolnego, ulubione potrawy itd.
Zasada była taka, aby nikt nie widział, co rysuje druga osoba. Na kolejną lekcje przygotowałam skany tych prac i wyświetlałam je po kolei na tablicy, a uczniowie próbowali zidentyfikować autora. 

Powiem Wam - byli bezbłędni. 

Dodam tylko, że i ja włączyłam się do tej zabawy - zresztą starałam się to robić, gdy tylko było to możliwe. Nauczyciel nie może być bowiem nieprzystępną twierdzą, aby uczniowie obdarzyli go zaufaniem, aby zbudować właściwe relacje, trzeba pokazać im choć rąbek własnego, często niedoskonałego "podwórka".   




Moje pasje

Często rozmawialiśmy o zainteresowaniach, pasjach, sposobie spędzania czasu wolnego - to wiele mówiło mi o moich uczniach. Starałam się zauważać ich talenty i namawiałam, żeby nad nimi pracowali. Nie chodziło nawet o to, żeby ten talent rozwijać, bo w tym wieku dzieciaki nie do końca wiedzą co ich tak naprawdę interesuje (raczej próbują różnych rzeczy), ale o to, aby pokazać dziecku nasze zainteresowanie jego osobą. 

Dodam tylko, że uczniowie otrzymali kartki w kształcie proporczyków, ponieważ po wykonanym zadaniu zostały one nawleczone na sznurek i powieszone w klasie. Girlanda wisiała do końca ósmej klasy, dziś znalazła swoje miejsce w pamiątkowym albumie, który dla mnie przygotowali na zakończenie szkoły.



Kim jestem?

Kolejna zabawa, która polegała na tym, że każdy miał na karteczce zapisać trzy informacje za swój temat. Następnie złożone karteczki zostały wrzucone do pudełka, wymieszane, a następnie każdy losował jedną z nich i próbował wskazać kto jest jej autorem. Co ważne - ćwiczenie pozwoliło zaangażować każdego ucznia.


Pokaż dłoń, a powiem Ci kim jesteś... 😉

Jedna z wielu zabaw...

Polegała na odrysowaniu swojej dłoni, wycięciu jej i napisaniu na niej haseł opisujących danego ucznia. Można było wpisać dowolną informację: coś co jest dla nich ważne, ulubione zajęcia, film, książkę, grę komputerową, potrawę, kolor itd... Bez względu na zawartość, wszystkie "łapki" trafiły na klasową tablicę...






Chodźmy na spacer

Kiedy tylko było to możliwe spędzaliśmy ten czas na świeżym powietrzu (jeśli można o takim mówić kiedy szkoła umiejscowiona jest o kilka kilometrów od elektrowni). 
Na zdjęciach poniżej jedno z naszych wyjść "nad wkop". Siedzieliśmy na trawie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, wiliśmy wianki i... zrobiliśmy ogromny bukiet, który podarowaliśmy po powrocie Pani Dyrektor. Niby nic, a dało nam tyle radości...





Nietypowe mikołajki

Jednego roku - to było chyba w klasie szóstej - zorganizowaliśmy nietypowe mikołajki. Warunek był taki, aby nie wydać ani złotówki na prezent. Chodziło o to, aby przygotować go samodzielnie lub podarować coś swojego: komiks lub książkę którą już przeczytaliśmy, grę planszową, upieczone własnoręcznie ciasteczka, wykonany osobiście brelok, bransoletkę itp...

Co ciekawe wszyscy bardzo się zaangażowali w to przedsięwzięcie i przygotowali fantastyczne upominki dla kolegów i koleżanek. Uczniowie zobaczyli, że nie trzeba wydać pieniędzy, aby sprawić komuś radość. 

Poniżej na zdjęciu prezent, który przygotowałam dla jednej z uczennic.






Każda okazja dobra do świętowania

Starałam się, aby nasze klasowe imprezy były okazją do przearanżowania sali, ustawieniu wspólnego dużego stołu, przygotowania miejsca dla każdego. Nigdy nie angażowałam w to rodziców. Na początku czwartej klasy odcięłam przysłowiową pępowinę i wszystkie klasowe przedsięwzięcia organizowaliśmy sami. Samodzielnie wszystko przygotowywali (może nie zawsze stół wyglądał estetycznie, ale z czasem i na to zaczęli zwracać uwagę), później sprzątali i przywracali salę do stanu sprzed imprezy. Szybko okazało się kto ma zmysł organizatorski, kto potrafi zarządzić zespołem klasowym...

Nie robiliśmy też z tego powodu składek, każdy miał za zadanie coś przynieść, jeśli nawet zapomniał nikt nie robił z tego problemu. 

Kiedyś przyniosłam do klasy kubeczki, dla każdego (przyznam się, że uwielbiam je kupować, ale pojemność mojej domowej witrynki się nie zmienia), jedna z uczennic czajnik elektryczny i od tej pory kiedy tylko chcieliśmy robiliśmy sobie herbatę. Z czasem stało się to naszym rytuałem. 
Zgromadziliśmy też talerzyki, aby nie korzystać z naczyń jednorazowych.

Poniżej na zdjęciu klasowy Tłusty Czwartek:




Po prostu bądźmy razem

Starałam się abyśmy mogli poznać się od różnej strony i w różnych okolicznościach. Niestety długi okres pandemii niespodziewanie zmodyfikował moje plany, ale udało mi się na przykład zorganizować (poza corocznymi wycieczkami) wyjazd do parku trampolin czy nocowanie w szkole. Muszę powiedzieć, że w takich sytuacjach uczniowie pokazują się zupełnie od innej strony (absolutnie nie mam tutaj na myśli, czegoś złego). Funkcjonując w swobodnej atmosferze, odsłaniają różne swoje cechy.

W parku trampolin, uczeń który w szkole był bardzo spokojny, wręcz wycofany - skakał raz za razem z 4,5 metra do basenu z gąbkami. Inny, który w szkole odgrywał rolę "bohatera" obawiał się wejść na ściankę wspinaczkową. Pokazuje to, jak często uczniowie zakładają "maski" w codziennej, szkolnej rzeczywistości, chcąc się za nimi schować. Tylko w tego typu okolicznościach mamy szansę tak na prawdę ich poznać.







Podczas nocowania sami organizowali sobie czas, każdy coś przyniósł: filmy na płycie, gry planszowe, muzykę na tańce, kosmetyki aby zadbać o urodę, coś smacznego...
Ja zadbałam o konieczny sprzęt, zamówiłam i pizzę na kolację i przygotowałam dla nich popcorn, dużo popcornu... 

Co ważne, na początku naszego nocowania ustaliłam z uczniami z jakiej przestrzeni mogą korzystać. To był bardzo ważny element, nie dałabym rady, gdyby rozbiegli się po szkole. Później nie wtrącałam się w to co razem robili, czuwałam jedynie nad ich bezpieczeństwem.










W pandemii, jeśli tylko pogoda nam sprzyjała, wychodziliśmy na dwór. Rozmawialiśmy, bawiliśmy się, załatwialiśmy nasze klasowe sprawy, po prostu byliśmy razem... Myślę, że każdy z Was wie, że właśnie to było wtedy najważniejsze... 








Brak komentarzy:

Zachęcam do komentowania i dzielenia się spostrzeżeniami i opiniami na temat mojego bloga i tematyki postów.